Majowy ranek, plecak na plecach, śpiwór w ręku, uśmiech na twarzy- łatwo poznać, gdzie się wybieramy- do Smolajn, niewielkiej wioski koło Dobrego Miasta, gdzie będziemy bawić się do upadłego. Takiej wyprawy nie zabrakło i w tym roku. 17 maja wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas do internatu szkoły rolniczej w naszej ulubionej miejscowości. A tam czekały na nas już tradycyjne, ale nie mniej interesujące atrakcje.

Mogliśmy jeździć na koniach lub bryczką, pogadać z najsympatyczniejszym osłem na świecie -Igorem, nawdychać się świeżego wiejskiego powietrza grając w piłkę, zjeść pyszną kiełbaskę, potańczyć, pośpiewać przy ognisku (nawet wyjątkowo natrętne komary nie popsuły nam zabawy ;) ) Wieczorem był czas na wspólna pogadankę i refleksję dla wolontariuszy, bo o tym majowym wyjeździe często mówi się jak o rozgrzewce przed obozem. Wśród licznych wyjazdów wiosennych Smolajny są jednym z najbardziej wyczekiwanych i mamy nadzieje, że będziemy mogli je odwiedzać jeszcze przez kolejne lata.

Paulina Węglarz